Aktualności

dodano: 26-04-18

Łosiostradą do Katastrofy

Sprzedawał książki, części zamienne, pracował w redakcji miesięcznika „Dziecko”, ale nigdy nie myślał o sobie – pisarz. A jednak! Wojciech Widłak, autor ponad 30 książek, a prywatnie dziadek 11 wnucząt, został gorąco przyjęty w murach biblioteki publicznej przez niemal 100 uczniów. Przy pomocy melonika, muszki oraz rekwizytów przyniesionych w tajemniczej retro-walizce, zdemaskował Pana Kuleczkę i Wesołego Ryjka – najbardziej znanych bohaterów swoich opowieści.

Pomysłem może być wszystko – twierdzi Widłak dodając, że najlepsze inspiracje pojawiają się zwykle przed zaśnięciem. Razem ze swoimi młodymi czytelnikami zastanawiał się co jeszcze, poza wyobraźnią, potrzebne jest do napisania książki. Padło nawet pytanie bardziej fundamentalne: po co owe książki w ogóle się tworzy? Słowem kluczowym okazała się być „przyjemność” zarówno czytelnika, jak i autora. Trudno było nie przyznać Wojciechowi Widłakowi racji, zwłaszcza gdy zachęcał by sięgnąć pamięcią do pierwszych książek dzieciństwa. Niektóre z nich są ważne przez całe życie – stwierdził pisarz dając za przykład swojego ukochanego „Kubusia Puchatka”.

Nasz gość opowiadał także o pozostałych książkach, których jest autorem lub współautorem podkreślając, że impulsem do powstania nowych historii może być cokolwiek. Ot, choćby taka „Łosiostrada” - nazwa drogi na Podlasiu, którą często przecinają sympatyczne rogacze. Jakież to pole do popisu dla wyobraźni… A Kaczka Katastrofa? To przecież oczywiste! Bohaterka serii
o Panu Kuleczce po prostu nie mogła nazywać się inaczej. W głowie twórcy od początku jawiła się jako Katastrofa i tak już zostało.

Autor nie jest ważny, ważne są książki – podsumował Wojciech Widłak, co nie zmienia faktu, że 26 kwietnia br. niezmiernie miło było nam go poznać.