Zyta Rudzka w bawełnę nie owija, jeńców nie bierze.
Może to i lepiej, że książka „Ten się śmieje, kto ma zęby” wpadła w nasze ręce kiedy kurz już dawno opadł i, prawdopodobnie, osiadł na statuetce Nike, którą autorka otrzymała za ową książkę.
Wera (tj. bohaterka powieści) na pewno nie bawiłaby się w dyplomację i podsumowałaby naszą wczorajszą rozmowę jednym, acz dosadnym zdaniem (strach pomyśleć jak ono by brzmiało). Ale nam do Wery jednak daleko, więc kurtuazyjnie napiszemy, że opinie obornickiego DKK były podzielone – od umiarkowanego entuzjazmu po wyraźną niechęć.
I może na tym poprzestańmy.
A za miesiąc – Sławek Gortych i jego kryminalna wersja Karkonoszy. Uff.